Nie mam ochoty na odświętną wesołość. […]
Jest jasne, że tak zwany Październik polski nie był początkiem, nie był pierwszym momentem odnowy życia społecznego, tylko zakończeniem procesu […] rozprężenia aparatu władzy, który trwał od dłuższego czasu, a jednocześnie był początkiem stabilizacji aparatu władzy po okresie rozprężenia. […]
To, co nas najbardziej przygniata, to jest brak perspektywy, to pauperyzacja duchowa, to jest brak oddechu. […] Niewiara w obietnice.
Ta atmosfera […] społecznego zniechęcenia, niewiary, związana jest z niespełnieniem nadziei, jakie większość społeczeństwa wiązała z Październikiem. Postulat odpowiedzialności władzy przed społeczeństwem, postulat rzeczywistego wpływu społeczeństwa na sposób sprawowania władzy, nie został wprowadzony w życie. […] Samo słowo „wolność” stało się podejrzane.
Warszawa, 21 października
Stenogram z nagrania dźwiękowego wystąpienia prof. Leszka Kołakowskiego na otwartym zebraniu ZMS na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, Archiwum IPN, 0204/503, t. 1, k. 200-211.
[…] zawieszenie zostało ogłoszone tym, którzy zadeklarowali solidarność z [Leszkiem] Kołakowskim. Oświadczenia redagowali na miejscu, w osobnym pokoju. Protestowali przeciw tekstowi, który im okazano w nie dopracowanej formie […]. Bronili zasady samej, tj. wolności wypowiadania poglądów, choćby sprzeczne były z „linią generalną partii”. Oznajmiono im, że są zawieszeni w prawach członkowskich aż do ostatecznej decyzji Komisji Kontroli. Są tam: Beylin, Newerly, Woroszylski, Wirpsza, Bocheński, chyba Konwicki. Podczas kolacji podobno wszyscy milczeli.
Warszawa, 28 listopada
Andrzej Kijowski, Dziennik 1955–1969, wybór oprac. Kazimiera Kijowska i Jan Błoński, Kraków 1998.
Leszek Kołakowski był jedynym zagranicznym członkiem KOR-u. Poprosiliśmy go, ażeby udzielił nam „błogosławieństwa” na założenie grupy szwedzkiej: Polska Demokratiska Rörelsens Kontaktgrupp i Sverige, czyli Grupa Kontaktowa Polski Demokratycznej w Szwecji. Założyliśmy ją 15 maja 1978. Protokół założycielski podpisali: Maria Borowska, Józef Dajczgewand, Kazimierz Gruszka, Andrzej Koraszewski, Aleksander Orłowski, Henryk Rubinstein, Natan Tenenbaum i ja — w obecności Leszka Kołakowskiego. Potem dołączył do nas Ryszard Szulkin.
15 maja
Katarzyna Puchalska, Droga przez Bałtyk, Relacja Jakuba Święcickiego nagrana przez Katarzynę Puchalską w kwietniu 2005, „Karta” nr 47/2005.
Był człowiekiem wręcz niesłychanie zasłużonym dla naszej kultury i polityki. Był zawsze bezprzykładnie odważny, dzielny w przeciwstawianiu się stereotypom, w piętnowaniu naszej głupoty i przesądów. Jerzy Giedroyc był tym, który mówił od początku, że nie możemy domagać się Kresów Wschodnich; bez względu na to, jak bardzo było to przykre dla ludzi, którzy pochodzą z Wilna i Lwowa, trzeba to przyjąć jako rzecz nieodwracalną. To naraziło go na wielkie oburzenie, zwłaszcza polskiej emigracji.
Giedroyc widział perspektywę jakiegoś porozumienia się z naszymi wschodnimi sąsiadami. To była dla Niego zawsze jedna z podstawowych spraw polskiego życia.
To On wziął pod swoje skrzydła Miłosza, gdy Miłosz był wyklinany przez całą emigrację, Gombrowicza, który był właściwie tej emigracji nieznany.
Nie wahał się krytykować od samego początku „Solidarności”, tej „Solidarności”, z którą wtedy wszyscy się identyfikowaliśmy, oczywiście nie dzisiejszej. Wymagał rzeczy, których nikt inny nie wymagał.
16 września
„Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 2000.